Companions
Domy => Dom Kimi => Wątek zaczęty przez: Kimi w Maj 23, 2014, 19:38:25
-
(http://img.zszywka.pl/0/0076/w_1452/wystroj-wnetrz/mmm-salon-marzenie-lt3.jpg)
-
Wszedłem i posadziłem Kim na kanapie,a sam usiadłem obok.
-
Westchnęłam i założyłam ręce.
-
-A może i oszalałem...-stwierdziłem,nawet na nią nie patrząc.
-
Przewróciłam oczami. Wpatrywałam się w niego kątem oka.
-
-Oszalałem na twoim punkcie.-powiedziałem,odwróciłem się do niej i namiętnie ją pocałowałem...rumieniłem się,jak nie wiem,ale ignorowałem to.
-
Odsunęłam go od siebie.
- No wiesz, ale najpierw mógłbyś mnie zapytać o zdanie.
-
-Nie,po co? I tak byś się nie zgodziła.
-
- No wiem. I co w związku z tym?
-
-To z tym,że jesteś cudowna.
-
- Zdumiewające. Jak to już wszystko, to możesz iść.
-
-Nie,dzięki,podoba mi się tu.-położyłem się,a po chwili zasnąłem.
-
Jęknęłam. Zaczęłam walić w niego kulami wody.
-
brak reakcji
-
- Co za debil - mruknęłam. Przeszłam na drugą kanapę i położyłam się. Przymknęłam oczy i myślałam, jak by go tu wynieść z domu.
-
Otworzyłem jedno oko i popatrzyłem na Kim...
-
Nadal miałam przymknięte oczy. Coś bredziłam pod nosem.
-
Ziewnąłem.
-Wprowadzam się tu.-stwierdziłem.
-
- Ktoś Ci pozwolił? No chyba nie.
-
-Trudno.A może chcesz coś?
-
- W jakim sensie?
-
-We wszystkich sensach,jakie są.
-
- Nic mi nie trzeba oprócz tego że mi się chce spaaaać - ziewnęłam i odwróciłam się na drugi bok.
-
Podszedłem do niej,ale najpierw wstałem.Zajrzałem jej pod bluzkę.Uśmiechnąłem się.
-
- Ja jeszcze nie śpię debilu - warknęłam. - A teraz, z łaski swojej, odwal się.
-
-Ale masz taaki faaajny brzuszeeek!
-
- Super - mruknęłam. - A teraz chcę się przespać. Czy proszę o tak wiele?
-
-Nie.A mogę się z tobą przespać?
-
Spojrzałam na niego osłupiała.
- Ledwo co Cię znam. Uu, dziki podryw - uśmiechnęłam się.
-
-Ale co?-spytałem,trochę głupkowato,choć wiedziałem,o co chodzi.
-
- To samo - usiadłam.
-
-Hę?
-
Weszłam do salonu machając ogonem. Spojrzałam na Natsu.
-Eghem...Ródżowy chodź na chwilkę tu-powiedziałam siadając i uśmiechając się sztucznie.
Moje oczy zmieniły barwę na ognisto-białe.
-
Wczłapałem obserwując Natsu z chłodnym wyrazem oczu.
-
Spojrzałam na tygrysa z ulgą. Podniosłam się i przeszłam na drugą kanapę. Nie chciałam siedzieć obok Natsu, aczkolwiek mnie już zaczął denerwować.
-
Zamieniłam się w małego ptaszka i wskoczyłam mu na ramie.
-Zostawisz ją, albo się z Tobą policzę ródżowy-szepnęłam mu na ucho. Zleciałam zamieniłam się w człowieka i go z salonu wywlokłam.(xD)
-
Poszedłem do niej. Ułozyłem się tak że zająłem całe wolne miejsce obok niej.
-
Westchnęłam. I dobrze, że poszedł.
-
Weszłam szczerząc się.
-Sorry za niego. A i jeśli znów będzie za tobą łaził powiedz mi to-powiedziałam.
-Spadam.-powiedziałam i kierowałam się do wyjścia-A! I nie idźcie do lasu. Niech se posiedzi-mrugnęłam i wyszłam.
-
Westchnęłam.
- Z tego wszystkiego zgłodniałam - mruknęłam.
-
Zamruczałem przysypiając.
-
- Debil. Jeden fałszywy zarozumiały debil. Tylko na seksie mu zależy, a tak to z niego taka ciepła kluska - burknęłam, myśląc o Natsu.
-
-Masz rację. Ale może dawno nie miał styczności z dziewczynami.-mruknąłem. A potem dodałem jakby bardziej do siebie:-A to ja powinienem taki być.
-
Spojrzałam na tygrysa kątem oka. Westchnęłam.
-
-Ja jestem grzeczny-zrobiłem minę kota ze shreka.
-
- No wiem, wiem. Chyba, nie mam przecież pewności.
-
Uśmiechnąłem się.
-
Pogłaskałam go lekko za uchem.
Tak, głaszcze za uchem, ten nagle zmienia się w człowieka i puf, Kim ręka jest w kroczu .v.
-
Zamruczałem.
Te.... Cichaj...
-
Westchnęłam.
- Nuda - mruknęłam.
-
Położyłem jej głowę na kolanach rozciągając się tak że zajmowałem całą długość kanapy przy czym ogon opadał jeszcze na podłogę.
-
Nadal go głaskałam. Był dość.. futrzasty.
-
Miłe to było. Przymknąłem oczy z miną wiecznego szczęścia.
-
Zamyśliłam się.
-
Przysnąłem.
-
Zmieniłam się kota. Wlazłam na tygrysa i położyłam się na jego boku, mrucząc. Wygodna pufa (xD).
-
Zwinąłem się nakrywając ją łapą.
-
Machnęłam ogonem i przymknęłam oczy.
-
Weszłam. Zobaczyłam nietypowy widok.
-Eeeee.....-wydukałam i zaczęłam cicho się wycofywać.
-
Otworzyłem oko spoglądając na Ar. Uśmiechnąłem się lekko.
-
Podniosłam łeb. Zeskoczyłam z tygrysa.
- No co? - mruknęłam.
-
-To nie wyglądało dobrze, yym-stwierdziłam.
-
Nie odpowiedziałem zamykając oczy i próbując ukryć rozbawienie.
-
Machnęłam ogonem. Zmieniłam się w siebie. Powlekłam się do kuchni <wyszłam>.
-
-Ty gnomie jeden-prychnęłam do Ciastka.
-A załatwiłam to z Natsu. Niedługo powinien przyjść. Raczej niczego głupiego nie zrobi, bo następnym razem zostanie tam dłużej. Przekaż jej, ok?-powiedziałam. Odwróciłam się i wyszłam.
-
Skinałem łbem.
-
Wyszedłem.
-
Wszedłem,ale nigdzie nie było Kimi...Trochę zawiedziony,usiadłem na kanapie.
-
Gdy tak biegłam do domu, w międzyczasie zmieniłam się w tygrysa. Dobiegłam jako pierwsza. Przed drzwiami, jak zwykle, już czekał David, również jako tygrys. Skoczyłam na niego i tak ładnie pojechałam na nim, że wylądowaliśmy w salonie (że Kim będąc na nim zrobiła taki ślizg).
- Remis! - wydarłam się, dysząc.
- No dobra. A teraz złaź ze mnie - mruknął to i zwalił ją obok siebie.
Podniosłam się i zaczęłam się śmiać. Dopiero teraz zobaczyłam Natsu. Machnęłam ogonem.
-
Podniosłem się i tak jakoś się zarumieniłem.
-K..Kimi! Etto...To dla ciebie!-powiedziałem i wyciągnąłem ręce z kwiatami i czekoladkami.
-Chciałem cię przeprosić a to,że tak cię męczyłem...-zmieszałem się,dalej czerwony.
-Gomen nasai!
-
Zmieniłam się w siebie. David, nadal jako tygrys, machnął ogonem i przypatrywał się chłopakowi. Więc to taka ciepła kluska męczyła jego siostrę? Wow, aż go zamurowało.
- Arigatoo - mruknęłam, biorąc ów rzeczy.
-
-Jeszcze raz przepraszam i...może nie będę już przeszkadzał.-powiedziałem i z uśmiechem ruszyłem w stronę wyjścia.
-Do zobaczenia!
-
- Możesz zostać - mruknęłam cicho. Podeszłam do kanapy, usiadłam na niej. Prezenty położyłam na stole. David jednym susem znalazł się obok Kim. Położył się.
Idę na śniadanie c':
-
Popatrzyłem na obcego mi tygrysa...nie byłem pewien,czy on również chce,żebym został....
-Dzięki!-uśmiechnąłem się po chwili i usiadłem na kanapie,tylko troszkę dalej od Kim.
-
Lekko pogładziłam David'a za uchem. Uśmiechnął się.
I jestem. Ale przed 14 spadam, idę na parafiadę :/
-
Patrzyłem na kota...
-
Mruknęłam coś pod nosem.
David wyłożył łeb na kolana dziewczyny.
- Leń - powiedziałam z uśmieszkiem.
- A bo co? Nie wolno mi?
- Nie. Nie wolno Ci.
-
- Idę na spacer. Masz tu być i pilnować domu. Ja sobie poradzę - mruknęłam. - Nie zrób niczego głupiego.
David skinął głową.
- I masz za mną nie łazić. Ja Cię zawsze wyczuję.
Wyszłam.
-
Patrzyłem chwilę za nią,po czym spojrzałem na kota...
-To,ten..ee..ja się będę zbierał.
-
- Tak szybko? Po co?
-
David zniknął.
-
Weszłam. Siadłam na kanapie, naprzeciw Natsu. Założyłam nogę na nogę.
-
Popatrzyłem na Kim.
-
Zmieniłam się w kota. Położyłam się i przymknęłam oczy.
-
Dalej ją obserwowałem.Z mojej kieszeni wyszedł malutki smoczek i podszedł do niej.Delikatnie dotknął ją łapką.
-
Nie odezwałam się. Nie obchodziło mnie, że jakiś smok tykał mnie łapą.
-
Obserwował ją,po czym zionął maleńką stróżką ognia, prosto na jej nosek.
-
Odepchnęłam go łapą. Warknęłam.
-
Smoczek się przestraszył i szybko wrócił do mojej kieszeni.Zaśmiałem się.
-
Zmieniłam się w siebie. Leżałam na plecach, wpatrywałam się w sufit.
-
-Jesteś ładna!
-
Zignorowałam to.
-
-Czemu mnie ignorujesz?
-
- Bo mam taki kaprys, pasi?
-
-Nie,nie pasi.-wstałem i podszedłem do niej.Schyliłem się nad nią,patrząc jej w oczy.
-
- Jakiś problem?
-
-Tak,moim problemem jesteś ty.
-
- Mówią, że z problemem najlepiej się przespać. Ale nie, ja nie chcę z Tobą spać.
-
-Nie muszę z tobą spać,żeby wiedzieć,że cię kocham.I że jesteś moim problemem.
-
- Ale ja Ciebie nie. I tu mamy problem.
-
-I właśnie dlatego jesteś moim problemem.
-
- Świetnie.
-
-Świetnie.
-
- Nie powtarzaj za mną - burknęłam, siadając. Miałam dziką ochotę uderzyć go.
-
-Nie powtarzam,tylko się z tobą zgadzam.-odburknąłem i skrzyżowałem ręce na piersiach.Uśmiechnąłem się,zadowolony.
-
- Trudno. Możesz sobie iść?
-
-Nie,nie mogę.
-
- Czemu niby?
-
-Bo chcę być przy tobie.
-
- A może ja nie chcę? Pomyślałeś o tym?
-
-Ty nie masz tu nic do gadania!
-
- Debil - mruknęłam.
-
Prychnąłem.
-
Znów miałam się spytać, czy ma jakiś problem, ale tym razem nie odezwałam się.
-
Westchnąłem.
-
Mruknęłam coś pod nosem. Westchnęłam.
-
Popatrzyłem na nią i...zacząłem ją łaskotać.
-
- Ej! - zaczęłam się chichrać.
-
Również zacząłem się śmiać,nie przestając jej łaskotać.
-
- Przeeestaaań! - nadal się śmiejąc złapałam jakąś poduszkę i zaczęłam na żarty walić w niego.
-
Dalej się śmiejąc,złapałem poduszkę jedną ręką,drugą kontynuując łaskotanie.
-
- Ej, bo mnie już brzuch boli z tego śmiechu!
-
Powoli przestawałem,dalej się śmiejąc.
-Wiesz,wcześniej nie słyszałem twojego śmiechu...
-
Nie przestawałam się śmiać. Przytuliłam się do niego.
-
Zdziwiłem się,ale delikatnie odwzajemniłem uścisk,obejmując ją wąską talię...
-
Uśmiechnęłam się.
-
Również się uśmiechnąłem,choć nie wiedziałem,co to za nagła zmiana humoru.
-
- No co? Nie odpowiada Ci?
-
-Odpowiada,ale..tak...nagle zmieniłaś zdanie...-zmieszałem się trochę...
-Po prostu się tego nie spodziewałem.-zaśmiałem się.
-
Pocałowałam go, ot tak, w usta.
-
W pierwszym momencie lekko się cofnąłem,ale potem opanowałem zdziwienie i zacząłem delektować się chwilą...
-
Jakoś tak... nie chciałam go puścić.
-
Trzymałem ją...dalej nie dowierzałem,że to ona mnie pierwsza pocałowała...nie chciałem tego kończyć,więc dałem jej wolną rękę w tej sprawie.Może ze mną zrobić,co zechce...
-
Przestałam go całować. Uśmiechnęłam się.
-
Również się uśmiechnąłem.
-
- No.. to co teraz robimy? - uśmiechnęłam się chytrze.
-
-Na co tylko masz ochotę.-zaśmiałem się.
-
- A Tyyyy? - zaśmiałam się.
-
-Ja mam ochotę na więcej ciebie,ale wolę robić to,co ty chcesz.-uśmiechnąłem się.
-
- A ja wolę to, co Ty chcesz.
-
-Czyli co,chcesz samej siebie?-spytałem,trochę zdziwiony.
-
- Nie głuptasie - zaśmiałam się. Przewróciłam go tak, by ten leżał na kanapie. Ja zaś opierałam się rękami po jego bokach, nogi miałam.. no jak to określić.. przed nim (chyba rozumiesz xD).
-
Zacząłem się lekko rumienić...leżałem,trochę zszokowany,ale nie ruszałem się.
-
- Zszokowało? - cały czas się śmiałam.
-
-Trochę...-uśmiechnąłem się.
-
Przytuliłam się do niego.
-
Odwzajemniłem jej uścisk...
-
Tak leżąc na nim zaczęłam myśleć o czymś.. sama nie wiem o czym.
-
-Mogę cię w przyszłości wykorzystywać jako kołderkę?-zaśmiałem się.
-
- Może.
-
Uśmiechnąłem się i przytuliłem ją troszkę mocniej.
-
Fajnie tak się na nim leżało.
-
Pocałowałem ją w nosek.
-
Uśmiechnęłam się.
-
Westchnąłem.
-Ej,a gdzie jest ten twój...brat?
-
- Nie wiem. I mnie nie będzie obchodził. Mam Ciebie.
-
Zaśmiałem się.
-Nie był chyba zadowolony,że jestem u ciebie w domu...
-
- On zawsze taki jest. Ale nie chcę już o nim mówić.
-
-A poza nim masz jakieś rodzeństwo?
-
- Nie.
-
Uśmiechnąłem się...
-Więc nie będzie nam nikt przeszkadzał...-pocałowałem ją.
-
- Nooo raczej, chyba że Kishan się zdąży obudzić, w co wątpię.
-
-Oby nie,bo mnie zabije...Chociaż nie,on jest spoko.Aria mnie zabije.
-
- Nie zabije, nie dowie się.
-
Zaśmiałem się.
-
Westchnęłam. Tak troszku niewygodnie się na nim leżało, ale było ciepło.
-
Zacząłem płonąć...ale tak,że nie parzyło to Kim.
-
Moja ręka przesunęła się i chwyciła go w kroczu.
-
Zarumieniłem się,ale nie przerywałem jej. Patrzyłem tylko zdziwiony....
-
Zaśmiałam się.
- Bo się cały zrobisz czerwony.
-
-Dziwisz się?-spytałem i przejechałem jej rękami po tyłku.
-
- Nie, czemu by?
-
Dalej się rumieniłem i zapłonąłem troszkę mocniej.Jedną ręką sięgnąłem pod jej majtki...
-
Zaśmiałam się.
-
Również się zaśmiałem.
-
Przytuliłam go.
-
Odwzajemniłem uścisk.
-
- Dobra, to.. - mruknęłam, siadając okrakiem na jego brzuchu. - Co robimy?
-
-A na co masz ochotę?-zaśmiałem się.
-
- Jakiś spacer? Nie wiem, Ty wymyślasz.
-
-Jak chcesz.
-
Zeszłam z niego.
-
Podniosłem się i popatrzyłem na nią.
-
- To chodź - uśmiechnęłam się i wyszłam.
-
Wyszedłem.
-
Weszłam. Wyciągnęłam z jakiejś szafki czekoladowe ciastka. Włożyłam je do miski i położyłam na stoliku. Usiadłam na kanapie i złapałam jedno ciastko. Zaczęłam je jeść.
-
Weszliśmy. Rozejrzałem się próbując zauważyć czy ucho już się zdażyło zrosnąć.
-
Spojrzałam na Kishana. Czuć było krew. Nie odezwałam się, tylko pokręciłam głową.
-
-Przynajmniej obaj żyjemy. I spotkałem twojego brata.
Umilkłem zajęty macanie łapą pyska.
-
- Czego chciał?
-
-Tego nie powiedział-mruknąłem.
-
Westchnęłam. Wzięłam kolejne ciastko.
-
Otrzepałem się spoglądając na Rena.
-
Przymknęłam oczy.
-
Rozłozyłem się na podłodze.
-
Spojrzałam na Kishana, następnie na Rena.
-
Przekręciłem się na drugi bok.
-
Spojrzałam na Kisiela. Narysowałam wodę utlenioną i bandaż. Podeszłam do niego i sprawnie go opatrzyłam. Renia też opatrzyłam, przecież nie będę niegościnna.
-
Spojrzałem w jej stronę zaskoczony.
-A to po co?
-
- Ja nie zamierzam sprzątać tutaj po krwi - mruknęłam, wracając na kanapę.
-
Próbowałem odwrócić się tak by zobaczyć bandaż ale znowu mi nie wyszło.
-
- Nie kręć się, bo będzie gorzej.
-
-To zaraz się zrośnie.
-
Westchnęłam.
-
Otrzepałem się ponownie spoglądając w stronę brata który zdażył zasnąć. Złośliwie dźgnałem go łapą robiąc nową ranę na białym futrze.
-
- Ej, nie drapać się - warknęłam.
-
Zrobiłem minę niewiniątka.
-
Zeszłam z kanapy. Usiadłam, opierając się o tylne oparcie. Ziewnęłam.
-
Brat zamrugał spoglądając na mnie oskarżająco. Prychnąłem tylko.
-
- Ja wszystko słyszę.
-
-Ale my nic...-zacząłem ale nie skończyłem.
-
- Nie, w cale. Bo... dobra, braaak argumentów.
-
Pomachałem ogonem podnosząc się i robiąc kilka kółek.
-
Wzięłam poduszkę i położyłam obok siebie na podłodze. Położyłam na nią głowę.
-
Nadal łaziłem bez celu.
-
Zdawało mi się, że przysnęłam.
-
Rozłozyłem się na podłodze.
-
*śpi*
-
Przysnąłem.
-
Otworzyłam na chwilę oczy.
-
*oboje spaliśmy*
-
Podniosłam się.
-
*ZZZ*
-
Przeciągnęłam się.
-
*śpi*
-
Weszłam cicho naciągając czapkę na twarz. Oparłam się o framugę drzwi patrząc na nich białymi oczami. Ściągnęłam gumkę z włosów, a te falami opadły na ramiona. Zmrużyłam oczy. *Widzę podwójnie?* pomyślałam patrząc na dwa tygrysy leżące na ziemi. Wzruszyłam ramionami.
-
Spojrzałam na Arię. Westchnęłam.
-
Poczułem znajomy zapach. Nadstawiłem ucha budząc się. Podniosłem się otrzepując i ruszając ku niemu nie omieszkając przy tym nadepnąć na Rena który tylko mruknął niewyraźnie zasypiając ponownie.
-
Spojrzałam na Kishana.
-
Przysiadłem uśmiechając się niewyraźnie.
-
Westchnęłam.
- Idę na spacer. Macie mi nie rozwalić tutaj salonu ani innej części domu. Zrozumiano?
Wyszłam.
-
Jęknąłem.
-
Spojrzałam na Kish'ana.
-Cześć-powiedziałam cicho. Podrapałam go za uchem.
-
-Cześć-uśmiechnąłem się machając koniuszkiem ogona.
-
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.
-Kto to?-spytałam kiwając głową w stronę drugiego tygrysa.
-
-Mój brat. Dhiren się nazywa.